Temat: internet

Dział: TELEWIZJA

Dodano: Marzec 18, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Pamięć o Kim. Zginęła na łodzi podwodnej zamordowana przez wynalazcę

Dwuodcinkowy dokument o Kim Wall trafił na HBO Max (screen HBO Max)

Zginęła na łodzi podwodnej zamordowana przez wynalazcę, o którym robiła materiał. Rodzice Kim Wall walczą, by nie pamiętano jej wyłącznie jako ofiary

W związku z premierą "Undercurrent: The Disappearance of Kim Wall" serialu dokumentalnego o śmierci Kim Wall - szwedzkiej dziennikarki, która została zamordowana w łodzi podwodnej duńskiego biznesmena i wynalazcy Petera Madsena, przypominamy archiwalny tekst, które pojawił się w magazynie "Press" 09/10.2020

W trzecią rocznicę tragicznej śmierci Kim Wall, szwedzkiej dziennikarki zamordowanej 10 sierpnia 2017 roku, dziesiątki biegaczy oraz spacerowiczów pokonało dystans pięciu lub 10 km wzdłuż nadbałtyckiej plaży w Gislöv pod Trelleborgiem, skąd pochodziła Kim. Uczestnicy, wpłacając wpisowe, zasilali fundusz stypendialny imienia Kim Wall, który każdego roku 23 marca, w dniu urodzin Kim, wypłaca młodym dziennikarkom 5 tys. dol. W ten sposób rodzice Kim Wall walczą, by pamięć o niej przetrwała dłużej niż o jej mordercy – megalomańskim i charyzmatycznym duńskim innowatorze, który chciał się wystrzelić w kosmos i był właścicielem zbudowanego przez siebie batyskafu.

– Media cały czas koncentrowały się na jej mordercy, a ja już na samym początku postanowiłam, że nie można Kim traktować jedynie jako ofiary. Zginęła podczas wykonywania dziennikarskich obowiązków i jej praca powinna być w jakimś sensie kontynuowana przez innych – mówi „Press” Ingrid Wall, matka Kim Wall, która wspólnie z mężem Joachimem ustanowiła fundusz pamięci córki. – Chcemy, aby te pieniądze były formą zabezpieczenia socjalnego. Na podróże, na możliwość bezpiecznej pracy – dopowiada Joachim Wall.

ZAGINIĘCIE

O 5.31 nad ranem państwo Wall odbierają telefon od narzeczonego córki, Olego. „Kim zaginęła na pokładzie łodzi podwodnej w pobliżu Kopenhagi” – mówi przerażony głos w słuchawce. Tego dnia młodzi zamierzali pakować się przed wyprowadzką do Pekinu, gdzie mieli spędzić najbliższe miesiące. Natomiast jej rodzice Ingrid i Joachim planowali wyjazd do Berlina, aby świętować 45 lat wspólnego życia. Kim ostatni raz widziana była poprzedniego dnia wieczorem na wodach cieśniny Sund, na pokładzie prywatnej łodzi podwodnej Nautilus, należącej do duńskiego wizjonera i wynalazcy Petera Madsena. Freelancerka przygotowywała reportaż o cieszącym się zainteresowaniem mediów budowniczym łodzi podwodnych i silników rakietowych. Nie tylko ona, film dokumentalny o sławnym Duńczyku realizowała w tym samym czasie australijska reżyserka Emma Sullivan.

POSZUKIWANIA

W piątek nad ranem 11 sierpnia 2017 roku na cieśninie Sund ruszają poszukiwania prowadzone z morza i powietrza przez duńską i szwedzką straż przybrzeżną. Sprawdzany jest akwen na północny wschód od portu w Kopenhadze. Niespodziewanie o godz. 10.14, w zupełnie innym miejscu, na południe od stolicy Danii w zatoce Køge, świadkowie zauważają wynurzającą się łódź podwodną Nautilus. Peter Madsen kręci się jeszcze po pokładzie, twierdząc, że jednostka ma awarię, następnie skacze do wody. Wyławia go przepływająca obok łódka. Wezwane na miejsce służby ratownicze zabierają go na ląd. W międzyczasie Nautilus nabiera wody i tonie.

W porcie czekają dziennikarze, dla których zaginięcie łodzi podwodnej jest największym newsem kończących się w Skandynawii wakacji. – Peter Madsen schodzi na ląd i wyciąga w kierunku kamer uniesiony w górę kciuk. Nie wydaje się specjalnie poruszony tym, co się stało – odnotowują Ingrid i Joachim. A przecież łódź była jego ukochanym dzieckiem. Skonstruował ją i zwodował w 2008 roku dzięki internetowej zbiórce.

Pytany o Kim Wall Duńczyk odpowiada, że poprzedniego dnia wieczorem wysadził ją na ląd w Kopenhadze. Policja nie daje jednak temu wiary i podejmuje decyzję o podniesieniu Nautilusa z dna Bałtyku. Madsen zostaje tymczasowo aresztowany pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci Kim Wall.

W sądzie za zamkniętymi drzwiami podejrzany zeznaje, że dziennikarka zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Wielokrotnie zmienia jednak wersję. Początkowo twierdzi, że Kim uderzyła się w głowę ciężkim włazem, następnie, że zatruła się tlenkiem węgla. „Ja tylko pogrzebałem jej ciało w morzu zgodnie z morską tradycją” – zeznaje. Te szczegóły rodzina pozna jeszcze przed mediami. Za namową prowadzącego śledztwo komisarza Jensa Møllera Jensena z kopenhaskiej policji wystosowują za pośrednictwem programu kryminalnego TV2 apel o przekazywanie informacji dotyczących okoliczności zaginięcia córki.

ULUBIENIEC MEDIÓW

Nikt jednak nie widział dziennikarki ani żywej, ani martwej. Sytuacja zmienia się 21 sierpnia 2017 roku. Na kopenhaskiej wyspie Amager przejeżdżający nadmorską ścieżką rowerzysta zauważa unoszący się przy brzegu zatoki Køge nagi ludzki korpus. Dwa dni później komisarz Møller na podstawie wyników badań DNA informuje na konferencji prasowej, że korpus z odciętymi kończynami i głową to zwłoki Kim Wall. Kolejne części ciała ofiary obciążone metalowymi rurkami są odnajdywane przez kilka następnych tygodni.

– Od dziennikarza z duńskiego tabloidu otrzymałam pytanie, jakiego nie usłyszałabym w Szwecji. Czy odbędzie się pogrzeb odnalezionych części ciała, czy będziemy z tym czekać do wyłowienia wszystkich – mówi Ingrid Wall. Dodaje, że relacjonując przebieg wydarzeń, szwedzkie media były bardziej powściągliwe. Oboje z mężem na początkowym etapie postanowili nie udzielać wywiadów, mimo że przed ich domem koczowali dziennikarze ze Szwecji, Danii i Niemiec. – Gdybyśmy porozmawiali z jednymi, musielibyśmy rozmawiać z innymi, a my wówczas nie mieliśmy na to siły – podkreśla Joachim Wall. W zamian rodzice zdecydowali się przekazywać mediom informacje prasowe z dołączonym CV Kim Wall oraz opisem jej osiągnięć. Na Facebooku publikowali oświadczenia, gdzie wyrażali swój ból i dziękowali za słowa wsparcia. Mediom udostępnili również profesjonalne zdjęcie Kim wykonane przez brata. Ich celem od początku było, aby bohaterem przekazów medialnych była także dziennikarka, a nie wyłącznie zwariowany i podziwiany konstruktor łodzi podwodnej.

Peter Madsen jest jednak w centrum uwagi mediów aż do wiosny 2018 roku. W trakcie trwającego 11 dni procesu gazety posiłkują się obrazkami z sali sądowej naszkicowanymi przez rysowników. Prokurator wnosi akt oskarżenia o gwałt, morderstwo z premedytacją, zbezczeszczenie zwłok poprzez ich poćwiartowanie, a także złamanie prawa morskiego. Madsen przyznaje się jedynie do rozczłonkowania zwłok i wyrzucenia ich za burtę. W jego komputerze znaleziono jednak drastyczne materiały pornograficzne z elementami przemocy, a na łodzi narzędzia, m.in. piłę tarczową.

25 kwietnia 2018 roku Duńczyk zostaje uznany za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów i skazany na karę dożywocia. W jego życiorysie w szwedzkiej Wikipedii dotychczasowe określenie „wynalazca” zostaje zastąpione słowem „kryminalista”.

W FILMOWEJ WERSJI

Madsen w Danii miał wcześniej pseudonim Rakieta. Chciał jako pierwszy astronauta amator na świecie polecieć w kosmos. W tym celu prowadził projekt budowy rakiety, od 2014 roku ostro rywalizując w tym ze swoimi wcześniejszymi kolegami, z którymi rozstał się w nieprzyjemnej atmosferze. Nie było tajemnicą, że Peter Madsen łatwo wchodzi w konflikty ze współpracownikami. Od kontaktów społecznych zawsze wolał świat liczb i rysunków technicznych. Z drugiej strony błyszczał podczas publicznych wystąpień, na których motywował słuchaczy do przekraczania barier i osiągania niemożliwego. Dziennikarze byli nim oczarowani.

Prawda o nim wyszła na jaw dopiero po morderstwie. Petera Madsena tytułowano inżynierem, choć nigdy nie ukończył żadnych studiów, a jedynie kurs spawalnictwa. Jego 18-metrowa łódź podwodna, największa prywatna tego typu jednostka, formalnie była wyłącznie eksperymentalnym „obiektem pływającym”. Nie mogła pływać pod wodą, a jedynie zanurzać się. Konstruktor nigdy nie miał prawdziwej pracy. Przed morderstwem z powodu kłopotów finansowych Madsen nocował w swoim zaniedbanym warsztacie albo we wnętrzu łodzi.

Charyzmie ekscentrycznego wynalazcy daje się jednak uwieść wielu dziennikarzy, w tym także australijska dokumentalistka Emma Sullivan. Od dłuższego czasu kręci o nim film. Również po aresztowaniu Madsena kontynuuje zdjęcia, jednak już ze zmienionym scenariuszem. Bohaterem jej filmu „Into the deep” zostaje już nie genialny wynalazca, ale zapatrzeni w psychopatę, późniejszego mordercę – wolontariusze.

– Chciałam zrobić film o ludziach, którzy byli pod wpływem sprawcy lub mieli z nim styczność. Sądziłam, że to interesująca perspektywa – stwierdziła reżyserka w wywiadzie z organizatorami Festiwalu Filmowego Sundance w Utah, gdzie pod koniec stycznia 2020 roku dokument miał premierę. Film wywołał kontrowersje jeszcze przed pokazem, gdyż o jego wycofanie zaapelowali bohaterowie, którzy uznali, że zostaną przedstawieni jako naiwni współpracownicy mordercy. W recenzjach pisano, że wyłaniający się z filmu obraz Madsena jest przerażający.

O całej sprawie zrobiło się głośno na świecie, gdy Netflix zrezygnował z emisji filmu na platformie. Powodem były pretensje dwóch osób wypowiadających się w filmie, które twierdziły, że nie wyraziły zgody na pokazanie ich na ekranie. Mówiły, że kiedy je nagrywano, miał to być film o wynalazcy, a teraz pokazuje historię mordercy. 

Rodzice Kim, Ingrid i Joachim Wall nie mieli wpływu na dokument australijskiej reżyserki. Za to zaakceptowali scenariusz innego filmu, duńsko-szwedzkiego serialu kryminalnego „Utredningen” (Śledztwo) w reżyserii Tobiasa Lindholma, który jesienią będzie miał premierę w obu krajach. Jego bohaterem nie będzie ani Madsen, ani ich córka, lecz policja i nurkowie. Z ich strony to gest podziękowania dla duńskich służb, w tym przede wszystkim dla komisarza Jensa Møllera Jensena.

DZIENNIKARSKA RODZINA

Państwo Wall sami przez niemal całe życie związani byli z mediami. Ingrid pisała do lokalnego dziennika „Trelleborgs Allehanda”, a Joachim pracował jako fotoreporter popołudniówki „Kvällsposten/ Expressen”. Gdy zaginęła ich córka, zaczęli prowadzić pamiętnik, początkowo z myślą o najbliższej rodzinie. – Wszystko to, co działo się w tamtym okresie, co przeszliśmy, dokumentowałam, wykorzystując swoje dziennikarskie doświadczenie – podkreśla Ingrid. Na kanwie tych notatek w 2018 roku wydali w Szwecji książkę „O Kim Wall – kiedy brakuje słów” (książka ta została w 2021 roku wydana w Polsce jako "Przerwane życie Kim Wall" w wydawnictwie Poradnia K - przyp. red.) 

Książka to relacja rodziców, którym przyszło zmierzyć się nie tylko z osobistą tragedią. Wyzwaniem były najpierw kontakty z policją i prokuraturą, a później w sądzie z mordercą córki oraz z mediami, których sami byli wcześniej częścią. Główną bohaterką opowieści jest jednak Kim, która, jak wspominają rodzice, nasiąkała dziennikarstwem od najmłodszych lat. Zdarzało się, że ojciec, odwożąc ją do przedszkola, zbaczał z trasy na zdjęcia, bo akurat wydarzył się wypadek. W tej samej atmosferze dorastał młodszy brat Kim, Tom Wall, dziś fotoreporter w regionalnym dzienniku „Helsingborgs Dagblad”. Posługująca się biegle kilkoma językami Kim początkowo planowała zostać dyplomatką, odbywała praktyki w ambasadzie przedstawicielstwa Unii Europejskiej w New Delhi, ale znużona pisaniem korespondencji dyplomatycznej wybrała dziennikarstwo. Rodzice, choć liczyli, że wybierze lepiej opłacany i bezpieczniejszy zawód, nie byli temu przeciwni.

Kim Wall ukończyła dziennikarstwo na prestiżowym Uniwersytecie Columbia. Studiowała też na paryskiej Sorbonie oraz w London School of Economics. Publikowała m.in. w „The Guardian”, „The New York Times” i „South China Morning Post”. Pisała reportaże z Korei Północnej, Wysp Marshalla, Syrii czy Sri Lanki. – Kim była odważna, jeździła do najbiedniejszych krajów świata, gdzie często groziło jej niebezpieczeństwo, ale z pewnością nie była osobą łatwowierną, która sama pakuje się w kłopoty – tak opisuje ją szwedzka koleżanka Malin Franzen. Z książki dowiedzieć się można, że Kim przeszła kursy samoobrony oraz pierwszej pomocy. Niejednokrotnie podczas zbierania materiału była ofiarą rozbojów. W rodzinie powstał nawet system haseł, jakie miałaby przekazać bliskim w nagraniu na wypadek, gdyby porwano ją w celu wymuszenia okupu.

Sprzedaż książki zasila fundusz stypendialny jej imienia. Tytuł ukazał się również w Szwecji, Danii, Finlandii oraz na Islandii, a w tym roku został przetłumaczony na język angielski. W pierwszym kwartale 2021 roku ma wyjść po polsku.

Daniel Zyśk, Sztokholm

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.